Numer 2/2025

Ilość:

Opis

Do Czytelniczek i Czytelników tudzież wielce szanownych Reklamodawców słowo wstępne ręką własną redaktora pisane, gdy numer już, już prawie że do drukarni jechać musi, a czeka!

Czegóż to nie robi się dla przyciągnięcia uwagi! Tym razem jest to kwestia tytułu, co wyjaśnimy za kilka akapitów.

Przed Państwem nr 2/2025 w układzie logicznym przyjętym z nr 1/2025. A w nim wyróżniamy „Strefę inspektora”, czyli pracownika ochrony przeciwpożarowej dotychczas bardzo zaniedbywanego intelektualnie. Ot, ćwiczono go, szkolono, od czasu do czasu odnawia mu się uprawnienia. Ale żeby w międzyczasie ktoś celowo do niego coś kierował – co to, to nie! Cóż. Nie nadrobimy historycznych zaszłości administracji rządowej, ale potrafimy przedstawić teraźniejszość w jej praktycznych aspektach. „Strefa inspektora” zagości więc u nas już na stałe.Tym razem są w niej cztery artykuły, w tym pisane przez dwoje debiutantów na naszych łamach, będących inspektorami. Magdalena Klimek-Mazurek pisze o sprawach nieoczywistych przy stosowaniu sorbentów, a Mirosław Rybicki o nadoczywistych, a nadtaktownie omijanych błędach w instrukcjach bezpieczeństwa pożarowego. Poza tym Paweł Wolny opowiada o absurdach ewakuacyjnych w szpitalu, a Krystian Pastuszka porządkuje wiedzę podstawową o bezpieczeństwie budynków, co przydać się może dosłownie każdemu.

Mamy też inne strefy w numerze, a w nich artykuły czytające się same. To solidna porcja pogłębionej wiedzy, wyłożona językiem konkretnym i niezawiłym, a przy tym jak najbardziej polskim
w jego melodyce.

I tu wracamy do tytułu niniejszego słowa wstępnego.

W czasach, gdy mowa zmienia się w coraz bardziej szczekaną wykrzyknikami (patrz: rap), pełną skrótowców i anglicyzmów (patrz: fora internetowe) tudzież beztreściowych powtórzeń o anałach
(patrz: internetowe portale informacyjne), iście barokowy tytuł musi być wyróżnikiem. Bo w baroku przesadzano w drugą stronę, przy czym stosowano multum łaciny. Barokujemy w tytule tylko troszkę, dla zabawy, a bez słów obcych, bo lubimy język polski, chcemy i potrafimy informować. Lania wody nie uznajemy, zwłaszcza przy gaszeniu pożarów. A jakoś to, co oferujemy, musimy zmieścić na 52 stronicach, z których część jest dla reklam. Reklama to też informacja, a zarazem sposób na obniżenie ceny pisma. Kto nie wierzy, niech spróbuje coś wydać drukiem.

Aha, jeszcze jedno: sztuczna inteligencja. Całkiem o niej sporo w „Przedsionku pożarowym”.

Obyśmy nie przemędrkowali.

Pożarolog, rzeczoznawca, a po trosze i inspektor Paweł Rochala, redaktor naczelny

Informacje dodatkowe

Wersja

Online, Papierowa